Ból. Czym jest dla mnie ból? Codziennością. Znam go na tysiące różnych sposobów. Towarzyszy mi właściwie w każdej sekundzie życia.
Rzadkie są chwile, kiedy go nie odczuwam (aczkolwiek się zdarzają ). Pisząc to sama się zastanawiam jak to jest możliwe. Jak najbardziej możliwe.
Z czasem się uczysz się go ignorować. Nie jest to najzdrowsze, ani najmądrzejsze. Strategia ma wiele wad ale też ogromną zaletę. Pozwala funkcjonować całkiem swobodnie. To trochę tak jak włącza Ci się lampka kontrolna na tablicy rozdzielczej samochodu. Najpierw wpadasz w popłoch. Sprawdzasz intensywnie znaczenie. Potem jeździsz obgryzając paznokcie aż dochodzisz do punktu, w którym albo się zepsuje albo pojedzie dalej. Oczywiście nie mówię tutaj o check engine. Wtedy ten ból to taki jest, że już nie ma co zbierać. Mowa tutaj o takim stanie, w którym udaje Ci się wstać, pójść, ogarnąć. Ciągniesz nogę za nogą ale dajesz radę. Nadal, wciąż…
Wstrzyknięcie komórek macierzystych do kolana. Ostatnim razem prawie zemdlałam. W sumie złapali mnie zanim lotem koszącym spotkałabym się z podłogą. To był pierwszy taki raz a bólu w moim życiu jak dotąd było do wyboru, do koloru. Dziś bałam się okrutnie, że sytuacja się powtórzy. Siedziałam, czekając na zabieg i czułam się mimo wszystko dziwnie wyciszona.
Tutaj mam przemyślenie [ło matko z córką ], kolejny raz w moim życiu pojawia się dziwny spokój w sytuacji, w której powinna nastąpić pełna mobilizacja. Dziś złożyłam to na karb biernej zgody na to, co i tak się wydarzy. Strzał z igły centralnie w kolano.
Zabieg okazał się o niebo mniej nieprzyjemny niż ten poprzedni. W zestawieniu z moimi oczekiwaniami było to jak ukąszenie komara [weźcie poprawkę, że moje odczucia są z lekka stępione ]. Takiego mocno utytego komara z gigantomanią :-) Ok. Bolało. Oczywiście. Natomiast do wytrzymania. W sposób, który mnie nie przytłoczył.
Jakież było moje cudowne zdziwienie jak było już po wszystkim a ja czekałam na tą falę kulminacyjną. Zamiast fali cisza. Cudowne uczucie.
Duże zadowolenie i radość. Jak podsumowała Pani Pielęgniarka – „jak czasem człowiekowi niewiele jest potrzebne do szczęścia”
Tak, zdecydowanie czasem tak niewiele znaczy wiele.