Dzień pod znakiem badania, o którym szerzej tutaj nie będzie. Istotne, że badanie nieprzyjemne. Tak nieprzyjemne z najwyższej półki nieprzyjemności. Pojechałam na nie taksówką. Tutaj zaczyna się coś ciekawego, co ostatnio w moim życiu pojawia się nader często.
Życzliwość, ciekawość, otwartość.
Pan kierowca przywitał mnie z uśmiechem i pytaniem „Co tak wcześnie”? To zadziwiające ile takie pytanie może otworzyć, wnieść zadane w momencie, kiedy Twoje własne myśli galopują jak stado oszalałych koni. Przez całą drogę rozmawialiśmy. Dla mnie to nowość. Zwykle nie rozmawiam. Zwykle powoli odchodzi w zapomnienie. Jak się okazuje moje wcześniejsze „zwykle” płowieje z prędkością światła.
Dotarłam na miejsce i udało mi się nie myśleć z czym za chwilę będę się
musiała zmierzyć. Hiper to było ważne. Do kliniki zaraz po chwili dojechała również moja Przyjaciółka. Była tam ze mną. Czekała na mnie pod drzwiami jak wyszłam. Siedziała obok mnie w taksówce jak zwijałam się z bólu po badaniu.
Towarzyszyła mi również w domu, dopóki nie poczułam się w miarę stabilnie.
Przetrwałam. Wszystko jest w porządku. Ulga.
Zamówiłam sobie jedzenie. Dawno nie smakowało mi to, co jadłam. Łapczywie rzuciłam się na obłędnie pyszną kanapkę z vege wędliną. Doskonale chrupiący chleb. Wędlina udająca wędlinę z chrzanem i ogórkiem kwaszonym. Jadłam tak jakby ostatni posiłek był serwowany w moim życiu dekadę temu. To było cudowne uczucie. Wgryzać się w tą kanapkę. Ogromną chrupiącą kanapkę, wypełnioną różnymi fakturami i smakami. Te przejścia od kwaśnego ogórka, poprzez ostry
chrzan i tą wędlinę, co nie jest wędliną ale smakuje obłędnie.
Jedzenie przywiózł uśmiechnięty Pan, który wcześniej dzwonił, aby zapytać jak On ma z tym jedzeniem dotrzeć. W kwestii wyjaśnienia mój blok jest przy skrzyżowaniu, które obecnie jest zamknięte. Tłumaczyłam dobrą chwilę, ale nie wiem na ile precyzyjnie. Niemniej jednak Pan dotarł. Uśmiechnięty i zadowolony, ponieważ to był jego ostatni kurs a mieszka niedaleko więc zaczął weekend. Życzyliśmy sobie wszystkiego dobrego.
Jeden dzień. Tyle dobrych interakcji. Mogło być inaczej. Mogłam się okopać na straconej pozycji cierpienia i bólu. Skorzystałam z tego, co podsunęło mi Universum.
Dziękuję Uni :-)