Ciepły, cudowny wieczór. Rynek pięknego miasta, gdzieś w Polsce. Odbywa się koncert. Siedzimy w jednym z ogródków. Ogródek przyklejony do knajpy. Na stole pyszna deska serów. Ludzi mnóstwo. Kelnerzy uwijają się jak w ukropie. Jest głośno. Muzyka klimatyczna, ale nie w moim guście. Posilam się obłędnymi serami i rozglądam dookoła chłonąc klimat i energię miejsca oraz sytuacji.
Stolik dalej siedzi para. Widać, że cieszą się swoim towarzystwem. Siedzą przy czteroosobowym stoliku we dwójkę. W całym ogródku w związku z koncertem nie ma miejsc. Ludzie tańczą w przejściu. Głośno, energetycznie i mimo, że niebo robi się coraz bardziej granatowe to tu na dole panuje ogólna beztroska.
Patrzę kątem oka na parę przy stoliku przed nami i widzę, że podchodzi do nich para w wieku emerytalnym. Pan z gatunku tych, którzy są głośni i obecni. Pani cała na biało z przepraszającym uśmiechem na twarzy. Ona stoi na środku i nie wie co ze sobą zrobić. On wciska się pod ścianę i siada obok pary, która tam już była wcześniej. Kobieta w bieli podąża za nim i nadal przepraszająco się uśmiecha. Mężczyzna z pary, która siedziała już przy stoliku, pod wpływem spojrzenia swojej towarzyszki wstaje i próbuje przeorganizować stolik. Odsunąć swoją część od towarzyszy, którzy się do nich dosiedli. Proponuje tym drugim, żeby zostali tam, gdzie są ze swoim mniejszym stoliczkiem a Oni się delikatnie odsuną. To co dzieje się chwilę później jest zadziwiające.
Jedni się ze swoim stolikiem odsuwają a Ci drudzy się do nich przysuwają. Robi się zamieszanie. Kobiety próbują pomóc swoim mężczyznom. Jeden targa stolik jak najdalej, drugi targa stolik, aby był jak najbliżej. Robią zamieszanie. Przesunięcie tych stolików powoduje, że wylądowały na środku a kelner musi je omijać łukiem.
Pan z ofensywnej pary wraz ze swoją aurą zasysa uwagę. Jego towarzyszka cała skulona podąża za jego wyraźnym jestestwem. Ta pogoń stolików chwilę trwa aż zamiera, w momencie, kiedy osoby z pierwszej pary poddają się i akceptują fakt, że mają bezpośrednie towarzystwo.
Nie śledziłabym tej sytuacji, gdybym nie złapała spojrzenia kobiety z zaanektowanego stolika, skierowanego do jej towarzysza. Mówiło wyraźnie, że sytuacja jest niekomfortowa. To niesamowite dla mnie, że mimo iż nie znamy się, nie mamy pojęcia co i jak ale pewne komunikaty niezależnie od statusu, pochodzenia, miejsca zamieszkania czy sytuacji są czytelne i jasne.